Archiwum kategorii: makro

Aster gawędka (Aster amellus).

aster amllus makroAster gawędka należy do rodziny astrowatych, jest nam doskonale znany z różnych odmian hodowlanych np. popularne „marcinki” i „michałki”. Ale mnie interesują te dziko rosnące, dlatego też spotykając te kwiaty w naturalnym środowisku nie omieszkałem zrobić jakieś zdjęcia, zwłaszcza makro a to z powodu pięknej rosy. Czytaj dalej Aster gawędka (Aster amellus).

Pierwsze przymrozki, trochę makro.

Jadąc w Bieszczady byłem świadomy zupełnie niefotograficznej aury, dlatego też początkowo nie miałem nawet zamiaru zabierać aparatu. Oczywiście nie można tak podchodzić do rzeczy, bo nigdy nie wiadomo co się nam trafi. Rozglądanie się co by tu sfotografować weszło mi w krew, tak więc prowadząc auto wypatrywałem jakiegoś motywu zwłaszcza, Czytaj dalej Pierwsze przymrozki, trochę makro.

Borówka bagienna, brusznica, czarna – kwiaty.

kwiaty borówki po rosie IIczarne zaczęły już dojrzewać, ale ja jeszcze o kwiatach. Małe i niepozorne, ale jak się zbliży do nich obiektyw makro to zwłaszcza w odpowiednim świetle można dostrzec ich urok. Borówka czarna, borówka brusznica, borówka bagienna oraz żurawina błotna (nierzadko zaliczana do rodzaju borówki) – wszystkie te rośliny postanowiłem sfotografować. Czytaj dalej Borówka bagienna, brusznica, czarna – kwiaty.

Moje pierwsze makro

Po powrocie do fotografii po latach przerwy postanowiłem zacząć od makro. Dla tych, którzy nie interesują się fotografią od strony technicznej parę słów wyjaśnienia. Jest to jedna z najtrudniejszych jej dziedzin. Niezbędny jest specjalny obiektyw  i ewentualnie dodatkowy osprzęt, musimy borykać się z małą głębią ostrości (jak mówi mój kolega ostrość ustawia się oddechem) – nawet małe drgnienie a już zmienia się płaszczyzna ostrości, autofokus jest tu całkowicie niefunkcjonalny, prawie zawsze przydałoby się więcej światła niż zastaniemy. Wyruszyć na fotołowy najlepiej przed świtem, gdyż najlepsze warunki panują przez kilkadziesiąt minut po wschodzie słońca. No i wreszcie trzeba położyć się na glebie, najlepiej mokrej, bo po deszczu albo w rosie można uzyskać ciekawe efekty. A tam czekają już  niespodzianki np. “bobki” jakichś czworonogów a co najgorsze kleszcze z którymi wiadomo lepiej nie mieć do czynienia. Gdy się w końcu zbliży obiektyw do jakiegoś kwiatka to najczęściej okazuje się, że wiatr wieje nawet wtedy gdy go nie ma, nie mówiąc już o tych co skaczą i biegają. Na koniec pozostają nam jeszcze spojrzenia sąsiadów gdy wracamy ubłoceni po uszy a przed komputerem moc frustracji ile nam to zdjęć nie wyszło… Dla zorientowanych: zdjęcia robiłem Tamronem 90 2.8.  Niedługo wrzucę parę wiosennych kwiatków a tymczasem zapraszam do oglądania kilku innych motywów.  Konstruktywna krytyka mile widziana. Czytaj dalej Moje pierwsze makro