Wypad za miasto czyli widoczki i trochę makro.

Na gorąco wrzucam kilka zdjęć z dzisiejszego poranka z okolic Dębicy. Trochę brakowało mi towarzystwa Kolegi, z którym czasami sobie wypadamy w plener. I tym razem tak miało być, no ale Kolega był właśnie po urodzinach… Bez motywacji jakimś cudem zwlokłem się z łóżka i wyruszyłem z aparatem na objazd okolic. Z topografią naszych stron u mnie cienko dlatego jestem wdzięczny wspomnianemu kompanowi za pokazanie ciekawych miejsc a przy okazji urodzin życzę mu wielu sukcesów fotograficznych (i nie tylko).

3 komentarze do “Wypad za miasto czyli widoczki i trochę makro.”

  1. Dzięki Mirku za życzenia, faktycznie – zgodnie z prawem nie mogłem prowadzić samochodu rano 😉 Co do zdjęć, to kapliczki w Kamieńcu cudownie Ci wyszły.

  2. Na tego typu fotografii znam się najwyżej przeciętnie, więc trudno jest mi napisać cokolwiek mądrego na temat powyższych zdjęć.

    Ale skrobnę z innej beczki; zawsze podziwiałem ludzi parających się krajobrazami, makro, przyrodą czy architekturą. Te dziedziny wymagają mnóstwa spokoju i cierpliwości, a tych mi często brakuje. Może to styl życia na to wpływa, ale tak czy inaczej najlepiej czuję się tam, gdzie się wiele dzieje. Na wielogodzinne wypady poza miasto musiałbym „mieć dzień”.

    Obiecałem koleżance, że do końca przyszłego tygodnia zrobię dla niej trochę zdjęć z okolic Dębicy. Na studia jej to potrzebne (praca magisterska chyba), tak więc czeka mnie tournee po okolicznych wioskach. Zawada, Góra Śmierci i na razie tyle mam pomysłów. Coś wymyślę, grunt, żeby pogoda dopisała 🙂

    @Darku, najlepszego!

  3. @Darek – postaram się zastosować do pewnych Twoich rad i uwag – dzięki. Dobrze jak ktoś coś człowiekowi uświadomi.
    @Marcin – wiem, że nie są to Twoje dziedziny i upodobania, każdy też widzi świat inaczej ale dlatego jest ciekawiej. Faktycznie potrzeba dużo cierpliwości. Często jest tak, że na niektóre motywy trzeba wybrać się wiele razy (i zrobić wiele kilometrów) aby zastać ten moment i to światło. Ostatnio nawet spałem w aucie w oczekiwaniu na wschód słońca. To zupełnie inaczej niż np. w reportażu. U mnie na co dzień tyle się dzieje, że potrzebuję właśnie spokoju. Życzę powodzenia w okolicznych plenerach!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *