Moje pierwsze makro

Po powrocie do fotografii po latach przerwy postanowiłem zacząć od makro. Dla tych, którzy nie interesują się fotografią od strony technicznej parę słów wyjaśnienia. Jest to jedna z najtrudniejszych jej dziedzin. Niezbędny jest specjalny obiektyw  i ewentualnie dodatkowy osprzęt, musimy borykać się z małą głębią ostrości (jak mówi mój kolega ostrość ustawia się oddechem) – nawet małe drgnienie a już zmienia się płaszczyzna ostrości, autofokus jest tu całkowicie niefunkcjonalny, prawie zawsze przydałoby się więcej światła niż zastaniemy. Wyruszyć na fotołowy najlepiej przed świtem, gdyż najlepsze warunki panują przez kilkadziesiąt minut po wschodzie słońca. No i wreszcie trzeba położyć się na glebie, najlepiej mokrej, bo po deszczu albo w rosie można uzyskać ciekawe efekty. A tam czekają już  niespodzianki np. “bobki” jakichś czworonogów a co najgorsze kleszcze z którymi wiadomo lepiej nie mieć do czynienia. Gdy się w końcu zbliży obiektyw do jakiegoś kwiatka to najczęściej okazuje się, że wiatr wieje nawet wtedy gdy go nie ma, nie mówiąc już o tych co skaczą i biegają. Na koniec pozostają nam jeszcze spojrzenia sąsiadów gdy wracamy ubłoceni po uszy a przed komputerem moc frustracji ile nam to zdjęć nie wyszło… Dla zorientowanych: zdjęcia robiłem Tamronem 90 2.8.  Niedługo wrzucę parę wiosennych kwiatków a tymczasem zapraszam do oglądania kilku innych motywów.  Konstruktywna krytyka mile widziana.

Wyślij komentarz

4 komentarze do “Moje pierwsze makro”

  1. Mirku – brawa za pierwszy udany wpis. To po pierwsze 🙂 Po drugie podoba mi się światło w niektórych zdjęciach: 5637, 6200 oraz pomysł i wykonanie: 8372, 9358. Ogólnie mówiąc jest bardzo dobrze, więc nie narzekaj 😛 Staraj się mnie centralnie kadrować i będzie super. Prosimy o więcej 🙂

  2. Dzięki Darku za pomysł, doping i pomoc przy tworzeniu mojego bloga. Przy moim zapłonie to pewnie jeszcze ze trzy lata bym go zakładał. Postaram się szybko nadrobić zaległości we wpisach. Co do centralnego kadrowania masz rację, jakoś trudno wyzbyć się złych nawyków.

  3. Kuzyneczku bajka ,piękne zdjęcia .Ja się na tym nie znam ale bardzo mi się podobają ,światło ,pomysł i te maleńkie roślinki całe w koralikach z rosy tylko tak dalej .ale szkoda mi Eli tyle prania 🙂 .Czekam na kolejne zdjęcia z dzisiejszej wyprawy pa pa

  4. „Czy pamiętasz, jak głowę wynurzyłeś z boru,

    Aby nazwać mnie Łąką pewnego wieczoru?

    Zawołana po imieniu

    Raz przejrzałam się w strumieniu –

    I odtąd poznam siebie wśród reszty przestworu.

    Przyszły do mnie motyle, utrudzone lotem,

    Przyszły pszczoły z kadzidłem i mirrą i złotem,

    Przyszła sama Nieskończoność,

    By popatrzeć w mą zieloność –

    Popatrzyła i odejść nie chciała z powrotem…

    Kto całował mak w zbożu – nie zazna niedoli!

    Trawa z ziemi wyrwana pachnie, lecz nie boli…

    Kocham stopy twoje bose,

    Że deptały kruchą rosę,

    Rozróżniając na oślep chabry od kąkoli.

    Niechże sen twój wędrowny zielenią poprzedzę!

    Weź kwiaty w jedną rękę, a w drugą weź miedzę,

    Połóż kwiaty na rozstaju,

    Zwilżyj miedzę w tym ruczaju,

    Co wie o mnie, że trawą brzeg jego nawiedzę.

    Już słońce mimochodem do rowu napływa,

    Skrzy się łopuch kosmaty i bujna pokrzywa –

    Jeno pomyśl, że ci wolno

    Kochać łątkę i mysz polną,

    I przepiórkę, co z głuchym trzepotem się zrywa!…”

    – piękne, jak Twoje fotografie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *