Pocztówka z Irlandii. Zapowiedź.

Miałem szczęście podróżować przez wrześniowy tydzień po zachodniej Irlandii. Podobno tej najbardziej dzikiej i „irlandzkiej”.
Nastawiałem się na rodzinną wizytę , zwiedzenie klifów i oczywiście na beznadziejną pogodę jak to na wyspach. Tymczasem spotkała mnie moc niespodzianek; intensywne zwiedzanie, ponad 800 km po parkach narodowych, klifach, plażach i górach. Były zamki, celtyckie cmentarze, najbardziej „strzeżona” wyspa a nawet jaskinia. I jeszcze kilka innych ciekawostek ale te zdradzę później. A to wszystko dzięki mojemu bratu, który zaprosił mnie do siebie. Spieszę więc mu podziękować nie tylko za zaproszenie i gościnę ale także za pokrycie większości kosztów. Mnie człowieka zwyczajnie pracującego w naszym kraju nie byłoby na to stać. Przykład: najmniejsza woda mineralna na lotnisku to godzina mojej pracy, innych wydatków lepiej nie przeliczać. Podziękowania także dla przyjaciół mojego brata, dzięki którym nie tylko podróżowałem w doborowym towarzystwie ale w dużej części im też zawdzięczam wiele, także niezwykłe dla mnie przygody kulinarne. Było też kulturalnie: występy tańca i muzyki irlandzkiej w wykonaniu mistrzów świata.

Samo podróżowanie samochodem po drogach krętych, bardzo wąskich, ogrodzonych kamiennymi murkami i kwitnącymi żywopłotami z fuksji albo hortensji było emocjonujące. Przyznaję, że w ruchu lewostronnym trochę głupiałem, zwłaszcza na rondach albo skrzyżowaniach. Wyspa jest faktycznie zielona, choć region Conemara o tej porze roku był rudy. Wrzosów oczywiście też nie brakuje, także z widokiem na ocean.
Więcej będzie w odcinkach, dziś tylko jedna pocztówka i kilka zdjęć z powrotu samolotem. No właśnie powrót, tęsknota za kochaną rozwrzeszczaną rodzinką – to oczywiste. Żal, że wspaniała przygoda dobiega końca – także. Pozostała jeszcze bolesna konfrontacja dwóch rzeczywistości. Obiecanej (nie chcę wiedzieć kto tak mamił) drugiej Irlandii u nas jak nie było tak nie ma. Powiem więcej – oddalamy się tylko coraz bardziej. A życzyłbym sobie takiej Zielonej Wyspy nawet w kryzysie. Dowód? Proszę bardzo, minimalna płaca dorosłego: 8,6 euro za godzinę, średnia płaca w budżetówce: 860 euro. Tygodniowo. Jeszcze bardziej razi mnie niesprawiedliwość społeczna, u nas oczywiście. Tęcza, symbol m. in. nadziei póki co częściej pojawia się w Irlandii.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *